To i owo o moim pisaniu
Nic nie bierze się znikąd. Wszystko ma swój początek. Ja też nie zaczęłam pisać z dnia na dzień. Moja historia z pisaniem zaczęła się, gdy miałam około dziesięciu lat. W tamtym czasie byłam wielką fanką Power Rangers. Jedną z jego bohaterek była Kira. Pamiętam, że bardzo chciałam być jak ona – odważną superbohaterką walczącą ze złem. Jednak nie tylko w tym chciałam ją naśladować. Tak jak ona chciałam pisać piosenki i je śpiewać. Co do śpiewania, to biedni ci co cierpieli katusze słuchając tego straszliwego fałszu. W pisaniu piosenek jednak wytrwałam.
Kiedy miałam około trzynastu lat zaczęłam próbować sił w pisaniu przedstawień i seriali o superbohaterach. Oczywiście wszystko to pisałam tylko do szuflady. Byłam jednak dziewczyną z wielkimi marzeniami. Chciałam stworzyć coś więcej niż teksty piosenek i amatorskie scenariusze, które nigdy nie ujrzą światła dziennego. Wtedy w mojej głowie zrodził się pomysł na książkę. Zaczęłam pisać. Napisanie pierwszej książki to był dość długi proces. Nie wiem nawet ile razy wprowadzałam zmiany do fabuły i zaczynałam od początku. Ale w końcu udało się. „Na skraju nocy”– moja debiutancka powieść została ukończona oraz wydana.
Analizując wszystko, co do tej pory napisałam, stwierdzam, że punktem wspólnym mojej twórczości są silne kobiece postacie. Już na samym początku rzucam im wyzwania, z którymi muszą się mierzyć na kolejnych stronach. Mimo tego, że nie piszę tylko o kobietach, to je wybieram na główne bohaterki. Dlaczego? Bo mam taką potrzebę. Jest to dla mnie naturalne.
Już jako mała dziewczynka sympatyzowałam z bohaterkami, które miały wyraziste charaktery i były nieugięte wobec presji otoczenia. Buntowniczki walczące o swoje przekonania, zawsze zyskiwały moją sympatię. Ja sama nigdy otwarcie nie nazwałam się feministką. Może dlatego, że ten feminizm cały czas we mnie dojrzewa. Dopiero uczę się mówić głośno o niektórych sprawach, a na niektóre dopiero zaczynam zwracać uwagę. Nie zmienia to faktu, że zawsze próbowałam subtelnie przechwycić feministyczne poglądy do swojej twórczości. Co ciekawe mało kiedy robiłam to świadomie. Pisząc nie skupiam się na tym, żeby to co piszę miało feministyczny wydźwięk. Po prostu naturalnie przychodzi mi pokazanie bohaterek, które nie boją się walczyć o swoje i które nie będą milczeć, gdy ktoś próbuje je traktować stereotypowo. Wiadomym jest, że dla dobra fabuły każdy z bohaterów będzie inny. Nie każda kobieca postać będzie wzorem emancypacji. Gdyby tak było, książka stałaby się po prostu nudna, na co nie mogę sobie pozwolić. Jako autorka mam jednak tę moc, żeby, czy to z punktu widzenia danej postaci, czy narratora, przekazać jak bardzo wkurza mnie umniejszanie pozycji kobiet w społeczeństwie. A wkurza mnie bardzo.
Aktualnie pracuję nad nową serią książkową. Jest to dość duży projekt o tematyce superbohaterskiej (czyli to, co lubię najbardziej). Już dziś wiem, że przynajmniej jedną z książek tej serii zadedykuję kobietom- wszystkim. Bo na to zasługujemy. Choć całym serduszkiem kocham kino superbohaterskie, jest jeden szczegół, który razi mnie po oczach: we wszystkich drużynach, jak np. Avengersi czy Liga Sprawiedliwości, kobiety stanowią mniejszość. I tu się pytam: dlaczego? U mnie to kobiety będą grały pierwsze skrzypce. Ciekawych męskich postaci też nie zabraknie. Nie chodzi mi przecież o to, żeby dyskredytować facetów. Chcę jedynie pokazać, że jesteśmy sobie równi. Wszyscy.
Autorka: Dominika Góral
Dominika Góral – (ur. 1995 r.) absolwentka psychologii na Uniwersytecie Łódzkim, z urodzenia pardołowianka (świętokrzyskie), z wyboru łodzianka, z pasji pisarka. W 2018 r. wydała debiutancką powieść dla nastolatków „Na skraju nocy”. Chwilowo specjalistka HR w firmie finansowej. „Wpłynięcie na szeroki przestwór” literatury to tylko kwestia czasu. Jest w trakcie pisania kolejnej powieści.