Tag / książki

    Ładowanie…
  • Krew, krew i wszędzie krew – recenzja książki „Pokój krwi” Sylwii Błach

    Wielu ciekawi, jaki los czeka pokolenie płatków śniegu (urodzeni pomiędzy 1995 a 2012 r.)? Czy porzucą swój styl życia? Czy obalą wszelkie tabu? Książka Pokój krwi Sylwii Błach ukazuje post-apokaliptyczny świat targany kolejną pandemią, który mógłby stać się udziałem tej generacji.

  • „Chłopcy i mężczyźni” Richarda V. Reevesa – recenzja

    Rewolucja feministyczna, która trwa, z mniejszym lub większym natężeniem, ale nieprzerwanie od ponad stu lat, jest oznaką postępu i rozwoju ludzkości. Nie pomogą utyskiwania konserwatystów, pohukiwania ultraprawicy ani nienawistne skowyty internetowych redpillowców. Tego nie da się już zatrzymać. Na szczęście. Na szczęście też, poza wyżej wymienionymi grupami frustratów w krótkich spodenkach, wśród rodzaju męskiego znajduje się coraz więcej osobników, którzy zdają sobie z tego sprawę. Zauważają , że nowy porządek, zastępując z wolna znany i lubiany patriarchat, nie daje im nic w zamian. W każdym razie nic równie wygodnego i niewymagającego wysiłku.

  • gniew

    Recenzja książki „Ku*wa, ku*wa, ku*wa” Linn Strømsborg

    Jest nas dużo i jesteśmy bardzo złe – to eufemistyczne hasło towarzyszyło licznym protestom kobiet w ostatnich latach. Byłyśmy złe, wściekłe i wkurzone, a pojęcie gniewu kobiet przybrało jednocześnie dosłowny, jak i frazeologiczny wymiar. Tymczasem zauważyć można było, że nie każdej z nas przychodzi to łatwo.

  • „Żeńska końcówka języka” Martyny F. Zachorskiej – recenzja

    Czy można powiedzieć, że ktoś jest gruby, czy termin Afropolak rozwiązuje problem językowego rasizmu, i jak przełamać binarność języka? Czyli nie tylko o żeńskich końcówkach.

  • „Chłopki. Opowieść o naszych babkach” Joanny Kuciel-Frydryszak – recenzja

    „Chłopki” nie są lekturą przyjemną, ale zagłębianie się w nią otwiera przed Czytelniczką nowe przestrzenie zrozumienia historii, często własnej rodziny i często bolesnej.

  • To i owo o moim pisaniu

    Buntowniczki walczące o swoje przekonania, zawsze zyskiwały moją sympatię. Ja sama nigdy otwarcie nie nazwałam się feministką. Może dlatego, że ten feminizm cały czas we mnie dojrzewa. Dopiero uczę się mówić głośno o niektórych sprawach, a na niektóre dopiero zaczynam zwracać uwagę.