Recenzja książki „Ku*wa, ku*wa, ku*wa” Linn Strømsborg
Wkurzyć się, wściec, wkurwić – łatwo powiedzieć
Jest nas dużo i jesteśmy bardzo złe – to eufemistyczne hasło towarzyszyło licznym protestom kobiet w ostatnich latach. Byłyśmy złe, wściekłe i wkurzone, a pojęcie gniewu kobiet przybrało jednocześnie dosłowny, jak i frazeologiczny wymiar. Tymczasem zauważyć można było, że nie każdej z nas przychodzi to łatwo. Wyrażanie gniewu nie jest czymś, do czego zachęca się dziewczyny lub kobiety. Wręcz przeciwnie: powiedzenie „złość piękności szkodzi” usłyszało mnóstwo z nas i to zapewne na każdym z wielu etapów dorastania. Warsztaty z wyrażania gniewu robią się coraz popularniejsze, ale i tak wiele z nas internalizuje takie emocje, jak smutek, zdenerwowanie czy wściekłość. Pozwolić sobie poczuć gniew w pełni, wyrazić go i pozwolić mu przeminąć – oto prawdziwy Święty Graal umiejętnego przeżywania złości. Jeśli nie pamiętasz, jak to jest – ta książka Cię wkurzy.
Być kobietą
Ku*wa, ku*wa, ku*wa autorstwa Linn Strømsborg umożliwia nam odwiedziny w umyśle Britt, która w pewnym momencie życia „traci nad sobą panowanie”. Traci panowanie z perspektywy innych osób, ponieważ po latach ukrywania swojej wściekłości krzyczy na męża, córki i przyjaciół (nie swoich, męża) – a potem czuje się lepiej. Wiemy to od pierwszych kart książki, gdy Britt mówi nam:
Nie żałuję. Wszystkich ochrzaniłam, nikogo nie oszczędzając. Powinnam to była zrobić dziesięć lat temu.
Choć dzieło płynie tempem myśli naszej bohaterki, to kilka pierwszych kartek postawi na nogi i podniesie ciśnienie chyba każdej Czytelniczki, a niektórym poniższe słowa z książki przypomną monolog z filmu „Barbie”.
Być kobietą oznacza siedzieć w domu z dziećmi, brać trzecią zmianę, zarabiać płacę minimalną, pracować za darmo przez ostatnich czterdzieści dni w roku, być kobietą oznacza być wściekłą, być kobietą oznacza być furią, być kobietą oznacza chodzić do psychologa, bo nie nauczyłyśmy się czuć swoich uczuć, być kobietą to słuchać, jak mężczyźni objaśniają nam świat, być kobietą oznacza mylić się po raz enty, być kobietą oznacza dawać życie i nie być w stanie żyć samej.
Pięć stron o tym, co to znaczy być dziewczynką, a później kobietą, pełnych słów wyrzuconych jakby jednym tchem, a z którymi trudno się nie zgodzić spowodowało, że pod koniec tego malutkiego rozdziału uświadomiłam sobie, że wstrzymuję oddech. To podłoże pomaga nam zrozumieć to, co dzieje się z Britt później – a w krótkim czasie akcji dzieje się bardzo, bardzo dużo. Britt przeżywa swoją złość w swoich myślach, ale też w towarzystwie Nico – przyjaciółki swojego męża i pozornie swojej odwrotności.
Odblokowane możliwości
Dzięki dopuszczeniu do siebie gniewu i dzięki pozwoleniu sobie na wyrażenie go, Britt nagle widzi w swoim życiu nowe możliwości. Widzi, że nie prowadzi życia, jakie chce prowadzić. Boleśnie uświadamia sobie też, że nie może brać jego przewidywalności i długości za pewnik. Na szczęście pozwala jej to dostrzec własne pułapki myślowe.
Poznajemy krótki ułamek historii Britt w czasie rzeczywistym, ale to retrospekcje zakreślają nam szerszy obraz tego, jak stała się sobą i znalazła w swojej sytuacji. Mnie bardzo poruszyła ta, w której wspomina swe przypadkowe spotkanie (siebie w wersji spoconej, zmęczonej, niosącej siatki z zakupami) z Nico (lekkiej postaci, ze zdjętą kurtką w ciepły dzień) na stacji metra. Britt wspomina, że do przyjazdu metra zostało pięć minut, a ona nie miała pojęcia o czym rozmawiać z Nico przez którąkolwiek z nich, ale zanim zdążyła coś powiedzieć, Nico pożegnała się z nią, rzucając, że miło było się spotkać. Bohaterka zamarła wtedy w zdziwieniu, że można ot tak wyjść sobie z niekomfortowej sytuacji. Tego (oraz tego, że zwykle jest trzecia, czwarta albo i piąta opcja), podobnie jak wyrażania gniewu, prawdopodobnie warto się nauczyć. Dzięki książce Linn Strømsborg trochę bardziej możemy się do tych umiejętności zbliżyć, a na pewno wybaczyć sobie, jeśli czasami nam ich brakuje.
Uwolnij gniew i pozwól sobie na własne uwolnienie
Książka wydana przez wydawnictwo, nomen omen, ArtRage zarezonuje na pewno z wieloma z nas. Historia kobiety w trudnej sytuacji, dla której jedyna droga wiedzie przez gniew, to lektura wyzwalająca i otwierająca horyzonty. Oglądanie i czytanie o kobiecej furii niech pozwoli Czytelniczkom poznać, że ta drzemie również w każdej z nich i jest gotowa do działania i odświeżenia ich perspektyw. „Kurwa, kurwa, kurwa” to lektura na jeden wieczór i gwarantuję, że poczujecie się po niej lepiej. Wkurzy, ucieszy – i rozgrzeszy.
Patrycja Ptak – fizyczka, prawniczka, specjalistka ds. praw człowieka i demokratyzacji. W poznańskiej Fundacji Czas Kobiet zajmuje się fudraisingiem, współorganizacją i prowadzeniem wydarzeń edukacyjnych, a od niedawna, jako pomysłodawczyni założenia Biblioteki Feministycznej FCK, także czytaniem i pisaniem o czytaniu.