„Chłopki. Opowieść o naszych babkach” Joanny Kuciel-Frydryszak – recenzja

Chłopi i chłopki

Są na świecie takie lokacje, w których niektórzy wyczuwają wyjątkową atmosferę, ciężar wspomnień związanych z danym miejscem lub przenikające na wskroś emocje, być może podobne do tych, które ludzie odczuwają tam od tysięcy lat. Jerozolimska ściana płaczu może szeptać o boskości, miejsca z dzieciństwa powodować przemożną tęsknotę, a szczyty gór wypełniać doznaniem pełni wolności. Co można zaś poczuć w polskich wsiach i jak brzmią te miejsca, w których wychowali się przodkowie i przodkinie tak wielu z nas? „Chłopki. Opowieść o naszych babkach” Joanny Kuciel-Frydryszak sugeruje narzucającą się odpowiedź. Wieś jest kobietą: mówi i krzyczy – a zwykle szepcze – do nas głosem wielu pokoleń naszych babek, prababek i praprababek. W ten głos, wzmocniony narracją autorki, warto się wsłuchać i pozwolić mu złamać sobie serce.

Dramat o losach przesądzonych

„Chłopki” nie są lekturą przyjemną, ale zagłębianie się w nią otwiera przed Czytelniczką nowe przestrzenie zrozumienia historii, często własnej rodziny i często bolesnej. Poznanie dawnej definicji szczęścia („nie wyjść za dziada”), marzeń („być panią”, ale często po prostu „uczyć się”) zderza się natychmiast ze smutnym uświadomieniem sobie, jak trudno było spełnić nawet najprostsze z nich, gdy mimo teoretycznego obowiązku nauki powszechne było przekonanie, że „do czego córce ma się przydać szkolna wiedza, skoro potrzebuje jedynie umieć wydoić krowy, upiec chleb i oporządzić świnie”. Joanna Kuciel-Frydryszak roztacza przed nami opowieść o niewyobrażalnej biedzie, beznadziei i pracy ponad siły, nad którymi tylko lekko wznoszą się małe pragnienia o polepszeniu swojej sytuacji życiowej. Wciąż bowiem, mimo kulturowych i społecznych ograniczeń, mimo głodu i niekończącego się znoju, heroizm tych kobiet nie tylko pozwalał im przetrwać, ale małymi, często niewidocznymi gołym okiem, krokami pchał do przodu kolejne pokolenia.

Docenić i szanować

Po lekturze „Służących do wszystkiego” Joanny Kuciel-Frydryszak trudno jest czuć się przygotowanym na to, co ta sama autorka przygotowała dla nas, nakreślając życie „przed” i „po” tych samych kobiet, które trafiały do miast w charakterze służby domowej po to, by poprawić warunki swojego życia. Chociaż bycie służącą oznaczało zwykle niewolniczą pracę, „Chłopki” potwierdzają, że życie kobiet, które doświadczyły takiego losu, poprawiało się w tej roli w porównaniu z tym, jak wyglądało ich wcześniejsze – lub późniejsze – życie na wsi. Przejmująca opowieść Kuciel-Frydryszak o tym, jak nasze babki i prababki pracowały, wychowywały dzieci i dbały o rodzinę (a szczególnie – o często znacząco mniej pracującego męża), otwiera możliwość rozmowy z przodkiniami o wyrażaniu pragnień, miłości i czułości. Dla wielu z nas książka może być przełomowa w zrozumieniu doświadczeń przekazywanych z matki na córkę i docenienia tego, jak wiele upartej walki i bohaterskiej siły było i nadal jest potrzebne, aby leczyć rany, często wyrażane choćby chłodem uczuć, przez które cierpią całe rodziny.

Lektura obowiązkowa

W mnogości wszechobecnych recenzji i dyskusji o książce Joanny Kuciel-Frydryszak przewijają się opinie śmiało stwierdzające, że jest ona być może najważniejszą publikacją tego roku. Wiele osób śmiało nazywa ją lekturą obowiązkową zarówno dla kobiet, jak i dla mężczyzn. W rozmowie na łamach TOK FM prof. Inga Iwasiów i dr Urbanik-Kopeć przypominały sobie, jak po lekturze książki wracała ona do nich w różnych sytuacjach życia codziennego. Dla przyszłych Czytelniczek może być to obietnicą uniwersalności lektury, ale też smutną zapowiedzią tego, że, mimo niesamowitego kroku naprzód w wielu dziedzinach, o niektórych problemach i zagadnieniach praw kobiet mówi się podobnie, a niekiedy nawet – tym samym językiem. Wydaje się przy tym, że utwór Joanny Kuciel-Frydryszak ma moc leczenia wielopokoleniowej traumy i bycia przyczynkiem do otwarcia ważnego dialogu międzypokoleniowego o krzywdzie, bliskości i miłości. To wszystko sprawia, że wartość „Chłopek” pozostaje niedoszacowana, a możliwa do oceny będzie dopiero za kilka, kilkanaście albo kilkadziesiąt lat.

Patrycja Ptak – fizyczka, prawniczka, specjalistka ds. praw człowieka i demokratyzacji. W poznańskiej Fundacji Czas Kobiet zajmuje się fudraisingiem, współorganizacją i prowadzeniem wydarzeń edukacyjnych, a od niedawna, jako pomysłodawczyni założenia Biblioteki Feministycznej FCK, także czytaniem i pisaniem o czytaniu.

Podziel się swoją opinią